W poprzedni weekend w sposób całkowicie przypadkowy (pożyczając lampę błyskową) trafiłem na próbę zespołu Last Tango.
Propozycję wzięcia udziału w zdjęciach podczas próby przyjąłem praktycznie od razu, wspominając czasy, kiedy sam grałem. Zapakowałem szybko sprzęt, wskoczyłem w samochód i ruszyłem na drugi koniec Poznania. Sala prób spełniła wszystkie moje oczekiwania: duszna i ciemna, fatalna do zdjęć. Pech chciał, że akumulatory, które załadowałem do lampy umarły w połowie wieczoru, a zapasowy zestaw leżał w domu w zupełnie innym sprzęcie. Przez dłuższą chwilę miałem problem, żeby odnaleźć się w niedużym pomieszczeniu zastawionym wzmacniaczami, efektami, perkusją i kanapami, lawirując jednocześnie między grającymi członkami zespołu i ich okablowaniem.
Pomimo wyjątkowo trudnych warunków udało mi się zrobić kilkaset ujęć, z których ok 3/4 poleciało do kosza podczas sesji wieczornego maltretowania klawisza „del”. Pozostałe, po należytej obróbce, zdecydowałem się pokazać światu. Doszły mnie słuchy, że zespół jest zadowolony z efektów próby z dwoma fotografami plączącymi im się w kable, więc wygląda na to, że ta karkołomna sesja bez żadnego przygotowania i z rozładowaną lampą błyskową jednak przyniosła oczekiwany skutek.
Większość zdjęć to efekt pracy Pentaxa K5-II i Sigma 17-50 f/2.8 @3.5-4.0 przy ISO 400 (z lampą) i 3200 (bez lampy). Niektóre zostały wykonane innymi obiektywami, których używam, jednak w tej chwili nie jestem w stanie przypomnieć sobie wszystkich szkieł, których używałem.
Dzięki jeszcze raz. Pozdrawia cały zespół Last Tango
Ja też dziękuję za możliwość pracy z taką fajną ekipą. 😉